Autor Wiadomość
Ania
PostWysłany: Czw 17:01, 24 Kwi 2008    Temat postu:

Szkoda, że się nie dowiem, jakie są te moje wątpliwości.
Ania
PostWysłany: Wto 18:14, 11 Mar 2008    Temat postu:

No fakt. Czytanie biblii szatana, uczestniczenie w tychże mszach nie jest dobre, chociaż przyznam się, że sama miałam ochotę to zrobić, nawet trzymałam tą biblię w ręce, ale jakoś coś albo raczej Ktoś mnie od tego odwiódłMruga i chwała Bogu. Czysta ciekawość, ale może doprowadzić do bardzo niedobrego stanu.
Pani Maju, jakie Pani zdaniem mam wątpliwości religijne? Nie sądzę, żeby cokolwiek przedsięwziętego przeze mnie, dotyczącego religii zmierzało w niebezpiecznym kierunku. Chętnie zainteresuję się literaturą dotyczącą angelologii, jednak demonologia interesuje mnie teraz i nie zanosi się na to, żeby się coś zmieniło. Miałam różne, może mniej ciekawe doświadczenia z tym związane, ale mnie to nie odstraszyło. I ponawiam pytanie: dlaczego sądzi Pani, że mam "tyle religijnych wątpliwości"?
Maja Falkiewicz
PostWysłany: Wto 17:55, 11 Mar 2008    Temat postu:

Cieszę się,Aniu że nie jest Ci to pojęcie zupełnie nie znane.A co do "uświadamiania Ciebie" przeze mnie to nawet nie próbuję, bo nie widze takiej potrzeby.INNY zasób doświadczeń i wiedzy...Na marginesie, mam propozycję może trochę więcej angenologii a mniej demonologii? Coś mi się tak wydaje, że Twoja potrzeba poznania i dotkniecia wszystkiego (skądinąd godna pochwały) i jak najbardziej naturalna w Twoim wieku, zmierza w b.niebezpiecznym kierunku, a nie jestem pewna, że człowiek który ma tyle religijnych wątpliwości jest na tyle silny duchowo, aby nie zrobic sobie krzywdy.Tak myślę, zrobisz co zechcesz.Pozdrawiam
p.Marek
PostWysłany: Wto 15:15, 11 Mar 2008    Temat postu:

całkowicie się zgadzam ja nie mówię o mądrym czytaniu na temat zła. Nie chcę robić indeksu ksiag zakazanych. Pztry tu podparłeś się autorytetem Kościoła i właśnie to jest niesamowitym ułątwieniem kiedy książka ma imprimatur czyli zgodę na druk. W tedy mogę ją sobie czytać spokjnie. Precież w samej Biblii są tak potworne rzeczy opisane apropos zła, gdybym twierdził że nie woplno u złu czytać to bym był w błedzie i musiałbym zakazać sobie czytac Biblię.
Nie wiem przeciez nawet Zbrodnia i kara Dostojewskiego czy chociażby Szekspir (wersja spolszczona moja)
O wskakiwanie w ogień mówię, że ktoś chcąc poznać zło grzebie w tym zabrdzo na przykład czyta "biblię szatana" albo jakieś inne tajemne księgi z nadmiernym zainteresowaniem. Trzeba wiedzieć o złu jak z nim walczyć jakie ono jest. Przykład tej dziewczyny opętanej która była nękana by świat poznał, e zło istnieję i wcale nie jest takie cukierkowe. Chocby książki pisane przez ks. Jana Perszona o tradycjach, zwyczajach, zabobonach związanych ze śmiercią i życiem pozafrobowym na Kaszunach podobno włos się jeży.
Ania
PostWysłany: Wto 14:08, 11 Mar 2008    Temat postu:

Muszę się zgodzić z Patrykiem. Uważam, że powinniśmy znać zarówno dobro jak i zło. Faktem jest to, że może za mało zagłębiamy się w Pismo Św. i raczej nie czytamy analiz Ksiąg Biblii. Jednak myślę, że to da się naprawić, a nie powinno się nic nie wiedzieć na temat zła.
Mufafa
PostWysłany: Wto 13:15, 11 Mar 2008    Temat postu:

Jak dla mnie taka lektura nie jest wskoczeniem do płonącego domu, tylko czytaniem relacji o poparzeniach i ranach osób, które do takiego domu wskoczyły.
Jeśli miałoby to być wskoczeniem w ogień, to dlaczego takie książki powstają i do tego pisane przez księży? W samym wstępie to książki Posackiego jest napisane, że "pozwala zdemaskować zło obecne w kulturze, pseudonauce i codziennym życiu zwykłych ludzi", a słowa te napisał Ks. prof. dr hab. Andrzej Zwoliński, Kierownik Katedry Katolickiej Nauki Społecznej, Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, więc jeśli taka lektura miałaby być skokiem w płomienie, to tak wybitna postać nie mogłaby się pod nią podpisać.
p.Marek
PostWysłany: Wto 10:51, 11 Mar 2008    Temat postu:

Tylko pytanie czy chcemy go dotknąć i sprawdzić na płomieniu świecy np. przez przypadek. Czy wskakujemy w płonący dom by się przekonać i z takim wielkim rozbiegiem?
Ania
PostWysłany: Pon 22:34, 10 Mar 2008    Temat postu:

Kto Pani powiedział, że nie wiem, że to jest sekta? Chyba Panią zaskoczę, owszem WIEM i nie musi Pani mnie uświadamiać.
Co do muzyki i wypowiedzi Marka, poczytam jak będę miała chwilę i książkęWesoly Ciekawi mnie ta kwestia i choć trudno mi to pojąć staram się wierzyć, jednak nie mogę uwierzyć, że SAMA muzyka ma aż tak ogromny wpływ. No, ale cóż "co dla zmysłów nie pojęte, niech dopełni wiara w nas" Wesoly
A jeśli chodzi o to, co Patryk napisał, to zgadzam się. Również uważam, że lepiej poznać zło, tak jak pisałeś, nie koniecznie "twarzą w twarz", niż go nie znać. Poznanie go zmusza do nawrócenia ludzi myślących (tak myślę). Jak mielibyśmy się bronić przed czymś, czego nie znamy? Skąd mielibyśmy wiedzieć, że ogień jest gorący, gdybyśmy się nie poparzyli? Rodzice by nam powiedzieli? No ale to samo z nimi? Ktoś jako pierwszy musiał tego ognia dotknąć. A człowiek jest takim dziwnym stworzeniem, które uwielbia empiryzm.
Mufafa
PostWysłany: Pon 23:30, 03 Mar 2008    Temat postu:

Co do aspektu poznania...Skoro ta postawa nie jest dobra, to dlaczego są ludzie, którzy zajmują się demonologią nie będąc egzorcystami? Wg mnie niewiedza na temat niebezpieczeństw związanych z igraniem ze złem jest gorsza, niż wiedza przed czym się przestrzegać, by nas to zło nie dosięgnęło.
Stara dewiza: Im lepiej znasz wroga tym łatwiej z nim walczyć... Oczywiście nie mam na myśli osobistego poznania zła "twarzą w twarz", ale już sama teoria, może i nieprzydatna praktycznie, daje wiele do myślenia i motywuje do wielu zmian w naszym życiu, przynajmniej na mnie to tak działa. Egzorcyzmy i same słowa demonów wymawiane po zmuszeniu ich do tego, są paradoksalnie świadectwem dla nas, np słowa wypowiedziane do egzorcysty o Chrystusie: "ty jesteś Nim, a On jest tobą", "w tobie spotkałem Nazareńczyka", czy też nazwanie kapłana tym, "który Nazareńczyka niesie w rękach". Na mnie jednak najbardziej zadziałały słowa co do sakramentu Ostatniego Namaszczenia: "Od chwili wezwania kapłana do umierającego aż do chwili jego wkroczenia, nasza walka jest gwałtowna, ze gdybyśmy walczyli z nim [z umierającym] jawnie, musiałby niechybnie zginąć. Lecz gdy tylko wy przychodzicie, czujemy się tak, jakbyśmy podobnie jak rój much zostali wytłuczeni przy użyciu ręcznika. Jeszcze jesteśmy obecni, jak komary wokół światła,ale nie potrafimy już podejść blisko łóżka. Ludzie nie mają pojęcia, że jesteśmy przy łożu śmierci, bo nie widzą nas". Dla mnie takie teksty są przestrogą przed złem i mobilizacją do nawrócenia. Nigdy bowiem nie wie człowiek, kiedy będzie umierał...
p.Marek
PostWysłany: Pon 13:00, 03 Mar 2008    Temat postu:

Hindusi Krysznowców nie wpuszczają do świątyń, też uznają tą grupę za sektę. Czy muzyka może być aż tak groźna? TAK.
Ciekawość co do ataków i opętania. Poczytaj Aniu historię z O. Pio. Te sprawy nie powinny być ani bagatelizowane ani zbytnią ciekawością nasycane. Ani jedna ani druga postawa nie jest dobra.
p.Maja
PostWysłany: Pon 7:44, 03 Mar 2008    Temat postu:

Zajmujesz się egzorcyzmami i satanistami, a nie wiesz, ze Krysznowcy są uznawani w Polsce i nie tylko za sektę? I ten ruch na prawdę nie ma zbyt wiele wspólnego z hinduizmem, a poza tym nie przesadzajmy zbytnio z tą "tolerancją religijną"...
Ania
PostWysłany: Nie 17:04, 02 Mar 2008    Temat postu:

No właściwie to masz racje co do tej piosenki;)
Co do muzyki i jakichkolwiek innych czynników oddziałujących na człowieka to też fakt, że zależy od jego psychiki, ale jestem ciekawa jak to na prawdę wygląda z tym opętaniem, atakami itp.
Mufafa
PostWysłany: Nie 16:58, 02 Mar 2008    Temat postu:

Trudno,żebym pod kościołem puścił piosenkę Hare Krishna, gdzie oni tam cały czas śpiewają to, wiec bawiąc się do tej piosenki raczej chwalimy jej treść jakby nie było...a nie samą muzykę...Choć muzyka fajna Wesoly
A działanie na człowieka muzyki zależy od człowieka. Znasz aniu przyczyny opętania, choćby ezoteryzm, a czy wszyscy fani tarota i horoskopu są opętani bądź atakowani przez złego?
Ania
PostWysłany: Sob 11:43, 01 Mar 2008    Temat postu:

Ok, muzyka ma wpływ na człowieka, czasem czujemy się tak, czasem inaczej, ale nie sądzę, żeby była ona tak groźna jak się mówi.
Dajmy na to Black Sabath sama nazwa zespołu Czarna Msza i co? i mój tata całe życie tego słuchał, podobnie jak słuchał Dżemu, Grechuty, Kaczmarskiego, Smoky, The Doors i wiele innych i nic mu się nie stało i nie dzieje.
Patryk chciał podczas zabawy sylwestrowej puścić piosenkę Hare Krishna, a Pani Maja mu zabroniła, kiedy spytał, czy może. Tego nie bardzo mogę zrozumieć. Jakby chciał włączyć Black Sabath to by nikt pewnie mu nie zabronił...
Mufafa
PostWysłany: Sob 0:44, 01 Mar 2008    Temat postu:

Co do działania muzyki na psychikę to się zgadza,ale chciałem podkreślić, że rock i metal jest przez niektórych uważany za muzykę,która zawsze jest niezgodna z jakimikolwiek normami. Ta muzyka to też sztuka i bardzo fajne brzmienia, ale brzmienia z pozytywnym przesłaniem... W takim death, black metalu, lub psychodelicznym rocku samo brzmienie nie jest ciekawe z punktu widzenia wiary. W tej muzyce czuć grozę...

Co do psychiki, to zauważyłem,że spokojna muzyka za kółkiem odpręża i pomaga się skupić, zbyt szybka i żywa rozprasza, a elektroniczna powoduje potrzebę dużej prędkości. Tak przynajmniej na mnie działa muzyka w samochodzie. Muszę jeszcze spróbować z muzyką poważną i rapem, lub R'n'B...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group